David Foster Wallace, który odszedł w 2008 roku, był najgenialniejszym amerykańskim pisarzem swojego pokolenia. W przemówieniu, które opublikowano po raz pierwszy na łamach The Guardian, zastanawia się nad trudnościami życia codziennego i "dożyciem trzydziestki, a może pięćdziesiątki, bez chęci strzelenia sobie w łeb".
Płyną sobie dwie młode rybki i przypadkiem spotykają starszą rybę płynącą w drugą stronę, która kiwa do nich głową i mówi: "Dzień dobry, chłopcy, jak tam woda?". I te dwie młode rybki płyną przez jakiś czas, aż w końcu jedna z nich spogląda na drugą i mówi: "Co to do cholery jest woda?".
Jeśli obawiasz się, że zamierzam przedstawić się tutaj jako stara, mądra ryba wyjaśniająca, czym jest woda, proszę, nie martw się. Nie jestem starą, mądrą rybą. Bezpośredni sens opowieści o rybie polega na tym, że najbardziej oczywiste, wszechobecne, ważne rzeczywistości są często tymi, które najtrudniej dostrzec i o których najtrudniej mówić. W formie angielskiego zdania jest to oczywiście tylko banalny frazes - ale faktem jest, że w codziennych okopach dorosłej egzystencji banalne frazesy mogą mieć znaczenie życia lub śmierci. Może to brzmieć jak hiperbola lub abstrakcyjny nonsens. Przejdźmy więc do konkretów.
Okazuje się, że ogromny procent spraw, co do których z automatu nie mam żadnych wątpliwości, jest całkowicie błędny i zwodniczy. Oto jeden z przykładów całkowitej bezsensowności czegoś, do czego mam tendencję do bycia automatycznie pewnym: wszystko w moim własnym bezpośrednim doświadczeniu wspiera moje głębokie przekonanie, że jestem absolutnym centrum wszechświata, najprawdziwszą, najbardziej żywą i najważniejszą osobą w istnieniu. Rzadko mówimy o tego rodzaju naturalnym, podstawowym egocentryzmie, ponieważ jest on społecznie odrażający, ale w głębi duszy jest on taki sam dla każdego z nas. Jest to nasze domyślne ustawienie, wbudowane w nasze struktury zaraz po urodzeniu. Pomyślcie tylko: nie ma żadnego doświadczenia, którego nie miałeś, a w którym nie znajdowałeś się w absolutnym centrum. Świat, którego doświadczasz, jest przed tobą, za tobą, po twojej lewej lub prawej stronie, na ekranie telewizora, monitora czy czegokolwiek innego. Myśli i uczucia innych ludzi muszą być ci jakoś przekazane, ale twoje własne są natychmiastowe, pilne, prawdziwe - rozumiesz o co chodzi. Ale proszę, nie przewiduj, że szykuję się do wygłaszania kazań na temat współczucia, kierowania się innymi czy tak zwanych "cnót". To nie jest kwestia cnoty - to kwestia mojego wyboru, aby w jakiś sposób zmienić lub uwolnić się od mojego naturalnego, wbudowanego ustawienia domyślnego, którym jest głębokie i dosłowne skupienie na sobie oraz postrzeganie i interpretowanie wszystkiego przez pryzmat własnego ja.
Przykładowo: jest przeciętny dzień, a ty wstajesz rano, idziesz do swojej wymagającej pracy i ciężko pracujesz przez dziewięć lub dziesięć godzin, a pod koniec dnia jesteś zmęczony i zestresowany i wszystko, czego chcesz, to wrócić do domu i zjeść dobrą kolację, a może zrelaksować się przez kilka godzin, a następnie położyć się wcześnie, ponieważ musisz wstać następnego dnia i zrobić to wszystko ponownie. Ale wtedy przypominasz sobie, że nie ma jedzenia w domu - nie miałeś czasu na zakupy w tym tygodniu, z powodu twojej wymagającej pracy - i teraz, po pracy, musisz wsiąść do samochodu i jechać do supermarketu. Trwa końcówka dnia roboczego, a ruch uliczny jest naprawdę dokuczliwy, więc dotarcie do sklepu trwa o wiele dłużej niż powinno, a kiedy w końcu tam docierasz - supermarket jest zatłoczony, ponieważ oczywiście jest to pora dnia, kiedy wszyscy inni ludzie pracujący również próbują zrobić jakieś zakupy spożywcze, a sam sklep jest ohydnie, fluorescencyjnie oświetlony i przesiąknięty zabijającymi duszę melodiami lub korporacyjnym popem i jest to ostatnie miejsce, w którym chciałbyś teraz przebywać, ale nie możesz po prostu wejść i szybko wyjść. Musisz wędrować po całym tym ogromnym, rozświetlonym sklepie, aby znaleźć to, czego chcesz i musisz manewrować swoim wózkiem pomiędzy tymi wszystkimi pozostałymi zmęczonymi, spieszącymi się ludzi z wózkami i oczywiście są tam też frustrująco powolni starzy ludzie, gapy i dzieci, które blokują przejście, a ty musisz zacisnąć zęby i starać się być uprzejmym, prosząc ich, aby cię przepuścili. I w końcu gromadzisz wszystkie niezbędne zapasy na kolację, z tym że teraz okazuje się, że nie ma wystarczająco dużo otwartych kas, mimo że kończą się godziny szczytu, więc kolejka jest niewiarygodnie długa, co jest głupie i wręcz chore, ale nie można przecież wyładować swojej furii na zapracowanej ekspedientki przy kasie.
W każdym razie w końcu docierasz na przód kolejki, płacisz za swoje produkty i czekasz na uwierzytelnienie karty przez maszynę, a potem słyszysz słowa "Miłego dnia" wypowiadane głosem, który przypomina głos śmierci, a następnie musisz wziąć pofałdowane, cienkie plastikowe torby z zakupami do wózka i prowadzić go przez zatłoczony, wyboisty, rozświetlony parking, po czym próbujesz załadować reklamówki do samochodu w taki sposób, żeby nic z nich nie wypadło i nie toczyło się po bagażniku w drodze do domu, a potem musisz jechać samochodem przez zatłoczony, wyboisty, rozświetlony parking, a następnie trzeba jechać całą drogę do domu przez powolny i ciężki ruch uliczny w godzinach szczytu, i tak dalej.
Chodzi o to, że drobne, frustrujące bzdury, takie jak te, to właśnie miejsce, w którym pojawia się konieczność dokonywania wyboru. Ponieważ korki, zatłoczone przejścia i długie kolejki do kas dają mi czas na myślenie, a jeśli nie podejmę świadomej decyzji o tym, jak myśleć i na co zwracać uwagę, będę wkurzony i nieszczęśliwy za każdym razem, kiedy będę musiał zrobić zakupy spożywcze, ponieważ moim naturalnym ustawieniem domyślnym jest pewność, że sytuacje takie jak ta są tak naprawdę o mnie, o moim głodzie, moim zmęczeniu i moim pragnieniu, aby po prostu wrócić do domu, i będzie się wydawało, że wszyscy inni stoją po prostu na mojej drodze, a kim są ci wszyscy ludzie na mojej drodze? I spójrzcie, jak odpychająca jest większość z nich, jak głupi, krowopodobni i bez wyrazu i nieludzcy wydają się tutaj w kolejce do kasy, albo jak irytujące i niegrzeczne jest to, że ludzie rozmawiają głośno przez telefony komórkowe w środku kolejki, i spójrzcie, jak głęboko niesprawiedliwe jest to: pracowałem bardzo ciężko przez cały dzień, jestem głodny i zmęczony, a nie mogę nawet wrócić do domu, żeby coś zjeść i odpocząć z powodu tych wszystkich głupich, cholernych ludzi.
Lub jeśli jestem w bardziej świadomej społecznie formie mojego domyślnego ustawienia, mogę spędzić czas w korku pod koniec dnia, będąc wściekłym i zdegustowanym na wszystkie ogromne, głupie, blokujące pas ruchu SUV-y i Hummery i pickupy spalające swoje nieekonomiczne, niedbałe, 40-galonowe zbiorniki gazu, i mogę rozwodzić się nad faktem, że patriotyczne lub religijne naklejki na zderzakach zawsze wydają się tkwić na największych, najbardziej obrzydliwie zapyziałych pojazdach prowadzonych przez najbrzydszych, najbardziej niewybrednych i agresywnych kierowców, którzy zazwyczaj rozmawiają przez telefony komórkowe, gdy odcinają innych, by dostać się tylko pięć cholernych metrów do przodu w korku. I mogę myśleć o tym, jak dzieci naszych dzieci będą nami gardzić za marnowanie paliwa i prawdopodobnie spieprzenie klimatu, i jak zepsuci, głupi i obrzydliwi wszyscy jesteśmy, i jak to wszystko jest po prostu do bani.
Jeśli zdecyduję się myśleć w ten sposób - w porządku, wielu z nas tak robi, z wyjątkiem tego, że myślenie w ten sposób jest zazwyczaj tak łatwe i automatyczne, że nie musi być wyborem. Myślenie w ten sposób jest moim naturalnym ustawieniem domyślnym. Jest to automatyczny, nieświadomy sposób, w jaki doświadczam nudnych, frustrujących, zatłoczonych części dorosłego życia, kiedy działam na automatycznym, nieświadomym przekonaniu, że jestem w centrum świata i że moje bezpośrednie potrzeby i uczucia są tym, co powinno określać priorytety świata. Rzecz w tym, że istnieją oczywiście różne sposoby myślenia o tego rodzaju sytuacjach. W tym ruchu ulicznym, wśród tych wszystkich pojazdów, które utknęły i stoją na mojej drodze, nie jest wykluczone, że niektórzy z tych kierowców w SUV-ach mieli w przeszłości straszne wypadki samochodowe, a teraz uważają prowadzenie samochodu za tak traumatyczne, że ich terapeuta nakazał im kupno ogromnego, ciężkiego SUV-a, żeby mogli czuć się wystarczająco bezpiecznie, by prowadzić. Albo że Hummer, który właśnie zajechał mi drogę, jest być może prowadzony przez ojca, którego małe dziecko jest ranne lub chore w foteliku obok niego, a on próbuje pędzić do szpitala i spieszy się o wiele bardziej, niż ja - to ja tak naprawdę jestem na jego drodze.
Raz jeszcze proszę, nie myśl, że daję ci moralne rady, albo że mówię, że "powinieneś" myśleć w ten sposób, albo że ktokolwiek oczekuje, że po prostu automatycznie to zrobisz, ponieważ jest to trudne, wymaga silnej woli i wysiłku umysłowego, i jeśli jesteś taki jak ja, w niektóre dni nie będziesz w stanie tego zrobić, albo po prostu nie będziesz chciał. Ale przez większość dni, jeśli jesteś wystarczająco świadomy, aby dać sobie wybór, możesz wybrać, aby spojrzeć inaczej na tę grubą, martwą, zmaltretowaną panią, która właśnie krzyczała na swoje małe dziecko w kolejce do kasy - może zazwyczaj taka nie jest, może nie spała przez trzy noce trzymając za rękę swojego męża, który umiera na raka kości, a może ta właśnie pani jest nisko opłacaną urzędniczką w Departamencie Pojazdów Samochodowych, która właśnie wczoraj pomogła twojemu małżonkowi rozwiązać koszmarny problem z biurokracją poprzez jakiś mały akt biurokratycznej życzliwości. Oczywiście, żadna z tych rzeczy nie jest wielce prawdopodobna, ale nie jest też niemożliwa - zależy to tylko od tego, co chcesz wziąć pod uwagę. Jeśli jesteś automatycznie przekonany, że wiesz, czym jest rzeczywistość oraz kto i co jest naprawdę ważne - jeśli chcesz działać na ustawieniach domyślnych - wtedy, podobnie jak ja, nie będziesz brał pod uwagę możliwości, które nie są bezcelowe i irytujące. Ale jeśli naprawdę nauczyłeś się jak myśleć, jak zwracać uwagę, wtedy będziesz wiedział, że masz inne opcje. Będziesz w stanie doświadczyć zatłoczonej, głośnej, powolnej, konsumpcyjnej sytuacji typu piekło jako nie tylko znaczącej, ale i świętej, płonącej tą samą siłą, która zapaliła gwiazdy - współczuciem, miłością, podpowierzchniową jednością wszystkich rzeczy. Nie żeby te mistyczne rzeczy były koniecznie prawdziwe: jedyną rzeczą, która jest kapitalnie prawdziwa, jest to, że możesz zdecydować, jak będziesz próbował to interpretować. Możesz świadomie decydować, co ma znaczenie, a co nie. Ty decydujesz, czemu warto przypisać większe znaczenie.
Bo istnieje jeszcze coś innego, co także jest prawdą. W codziennych okopach dorosłego życia, nie ma czegoś takiego jak ateizm. Nie ma czegoś takiego jak brak uwielbienia. Wszyscy oddają cześć. Jedyny wybór, jaki mamy, dotyczy tego, co czcimy. A znakomitym powodem wyboru jakiegoś boga lub duchowej istoty do czczenia - czy to Jezusa, czy Allaha, czy Jahwe, czy wiccańską matkę-boginię, czy Cztery Szlachetne Prawdy, czy jakiś niezrozumiały zestaw zasad etycznych - jest to, że prawie wszystko inne, co czcisz, zje cię żywcem. Jeśli czcisz pieniądze i rzeczy namacalne - jeśli to w nich upatrujesz prawdziwego sensu życia - to nigdy nie będziesz miał dość. Nigdy nie poczujesz, że masz wystarczająco dużo. Taka jest prawda. Czcij swoje własne ciało, piękno i powab seksualny, a zawsze będziesz czuł się brzydki, a kiedy czas i wiek zaczną to pokazywać, umrzesz milion razy, zanim w końcu cię zakopią. Na pewnym poziomie wszyscy już to znamy - zostało to skodyfikowane jako mity, przysłowia, frazesy, bromki, epigramaty, przypowieści: czyt. szkielet każdej wielkiej opowieści. Sztuką jest utrzymanie prawdy na pierwszym planie w codziennej świadomości. Czczenie władzy - będziesz czuł się słaby i przestraszony, i będziesz potrzebował coraz więcej władzy nad innymi, aby utrzymać strach na dystans. Czczenie swojego intelektu, bycie postrzeganym jako inteligentny - skończysz czując się głupkiem, oszustem, zawsze na granicy bycia odkrytym.
Zdradliwą rzeczą w tych formach kultu nie jest to, że są one złe czy grzeszne - chodzi o to, że są one nieświadome. Są to ustawienia domyślne. To rodzaj kultu, w który stopniowo wpadasz, dzień po dniu, stając się coraz bardziej wybiórczym w tym, co widzisz i jak mierzysz wartość, nie będąc w pełni świadomym, że to właśnie robisz. A świat nie będzie cię zniechęcał do działania w oparciu o domyślne ustawienia, ponieważ świat ludzi, pieniędzy i władzy całkiem nieźle sobie radzi na paliwie strachu, pogardy, frustracji, pragnień i kultu samego siebie. Nasza obecna kultura okiełznała te siły w sposób, który przyniósł niezwykłe bogactwo, komfort i wolność osobistą. Wolność bycia panami naszych własnych królestw wielkości czaszki, samemu będąc w centrum całego stworzenia. Ten rodzaj wolności ma wiele do zaoferowania. Istnieją jednak różne rodzaje wolności, a o tej najcenniejszej nie usłyszysz zbyt wiele w wielkim zewnętrznym świecie zwycięstw, osiągnięć i popisów. Naprawdę istotny rodzaj wolności wiąże się z uwagą, świadomością, dyscypliną, wysiłkiem i zdolnością do prawdziwej troski o innych ludzi i poświęcania się dla nich, nieustannie, na niezliczone, drobne, mało seksowne sposoby, każdego dnia. To jest prawdziwa wolność. Alternatywą jest nieświadomość, domyślne ustawienie, "wyścig szczurów" - nieustannie dręczące poczucie, że miało się i straciło jakąś nieskończoną rzecz.
Wiem, że te rzeczy prawdopodobnie nie brzmią wesoło, beztrosko czy inspirująco. To, o czym mówię, przynajmniej w moich oczach, to prawda z całą masą retorycznych bzdur odłożonych na bok. Oczywiście, możesz myśleć o tym, co chcesz. Ale proszę, nie traktujcie tego jak kazania dr Laury. Nie chodzi tu o moralność, religię, dogmaty, czy wielkie, wymyślne pytania o życie po śmierci. Wielka Prawda dotyczy życia przed śmiercią. Chodzi o to, by dożyć trzydziestki, a może pięćdziesiątki, nie chcąc strzelić sobie w łeb. Chodzi o prostą świadomość - świadomość tego, co jest tak prawdziwe i istotne, tak ukryte w zasięgu wzroku wokół nas, że musimy sobie ciągle przypominać, w kółko: "To jest woda, to jest woda".
Fragment ten przytoczono z mowy inauguracyjnej, którą autor wygłosił do klasy kończącej studia w Kenyon College (Ohio, USA).
Źródło: The Guardian