Historyk Jack Weatherford w pojedynkę przeprowadził ocieplanie wizerunku Czyngis-chana. W swojej wcześniejszej książce prześledził wpływ zdobywcy na historię świata: jedna z największych i najlepiej zorganizowanych stref wolnego handlu, jaką kiedykolwiek widział glob, całkowita tolerancja religijna w imperium mongolskim - nawet koncepcja immunitetu dyplomatycznego pochodzi właśnie od Czyngis-chana.
W swojej nowej publikacji Weatherford dowodzi, że to jego córki, a nie synowie, sprawiły, że imperium Czyngis-chana odniosło sukces. I kiedy synowie zrujnowali imperium, to właśnie kobieta stworzyła Mongolię na nowo pod koniec XV wieku.
Temudżyn, młody człowiek, który został później Czyngis-chanem, dorastał w mało znaczącym klanie w mało znaczącym narodzie. Inne pasterskie narody rozkwitały na stepach na północ od Chin w XII wieku. Najeżdżały i handlowały z Chinami, walczyły o kontrolę nad Jedwabnym Szlakiem. Tymczasem Mongołowie byli mało ważnymi graczami na światowej arenie.
Wychowywany przez matkę, Temudżyn nauczył się mongolskiej duchowości - równowagi między mężczyzną i kobietą, Matką Ziemią i Ojcem Niebem. Potężniejsi władcy mongolscy nie szanowali żeńskich aspektów świata.
Gdy Temudżyn został Wielkim Chanem Mongołów w 1206 roku, miał 40 lat i liczną rodzinę, w tym "czterech samolubnych synów, którzy okazali się dobrzy w piciu, mierni w walce i kiepscy we wszystkim innym".
Ale miał też siedem lub osiem córek, których imiona i życie są znacznie mniej znane. Weatherford musiał "poskładać" ich historie na nowo z różnych źródeł. Były to z pewnością niezwykłe młode kobiety.
Małżeństwo jako misja wojskowa
Czyngis-chan prowadził politykę strategicznych małżeństw. Wydawał córkę za mąż za króla sprzymierzonego narodu. Pozostałe żony króla były usuwane. Następnie przeznaczał swojego nowego zięcia do służby wojskowej w wojnach mongolskich, podczas gdy córka przejmowała rządy w królestwie. Większość zięciów rzecz jasna ginęła w walce.
W ten sposób Czyngis-chan zbudował tarczę ochronną wokół ojczyzny Mongołów, jednocześnie rozszerzając podlegające mu terytorium. W swoich instrukcjach małżeńskich dla córki Alaqai "nie pozostawił żadnych wątpliwości, że jest to ważne zadanie wojskowe. Nie miała ona jedynie zarządzać, ale rządzić - tym samym rozpoczynając ekspansję Mongołów z narodu plemiennego w globalne imperium."
Do czasu śmierci Czyngis-chana, jego córki rządziły od Morza Żółtego do Kaspijskiego. Prawdopodobnie nigdy wcześniej, ani później, kobiety nie miały tak wielkiej władzy nad tak rozległym regionem.
Synowie zaczęli ograniczać tę władzę, gdy tylko ich ojciec umarł. Każdy z nich otrzymał w spadku terytorium, a najłatwiejszym sposobem na jego powiększenie było odebranie go siostrom.
Gdy córki starzały się i umierały, synowie (i wnuki) przejmowali ich królestwa. Władzę zdobyło nowe pokolenie kobiet: synowe Czyngis-chana, które przejęły władzę, podczas gdy ich mężowie zapili się na śmierć.
Zniszczenie dziedzictwa Czyngis-chana
Imperium mongolskie zaczęło się rozpadać na skłócone prowincje, ale władcy zawsze musieli pochodzić z rodu Borijinów Czyngis-chana. Często były to zwykłe dzieci, instalowane przez miejscowego potężnego watażkę, a następnie zabijane, gdy dorastały na tyle, by stanowić zagrożenie.
W 1464 roku Wielki Chan Manduul wziął sobie nastoletnią narzeczoną o imieniu Manduhai. Pomimo swojego tytułu, był on więźniem lokalnych watażków, a Manduhai była osobą bez większego znaczenia. Ale gdy miała 23 lata, Wielki Chan już nie żył, podobnie jak jego następca prawny, a ostatni Borijin był pięcioletnim chłopcem w niepewnym stanie zdrowia.
Małżeństwo z wdową po Wielkim Chanie było bezpośrednią drogą do tronu (niezależnie od tego, ile była warta). Ale Manduhai odrzuciła najbardziej prawdopodobnego kandydata. Następnie poślubiła pięcioletniego Batu Mongke i ogłosiła go Dayan Khanem.
- W anarchicznym społeczeństwie, w którym więzi rodzinne były wszystkim, "oboje byli zupełnie sami na tym świecie" - opisuje Weatherford. - Nie mieli rodziców, rodzeństwa, ciotek, wujków, siostrzenic, bratanków ani nawet kuzynów. Nie można było oczekiwać, że sierota i wdowa przeżyją sami, ale w rzeczywistości nie byli samotni. Mieli siebie nawzajem.
Wojownicza królowa
Wychowując swojego męża, Manduhai wyruszyła na wojnę. Musiała zjednoczyć swój lud, kontrolować strategiczne tereny trawiaste i złamać władzę lokalnych watażków - a także trzymać dynastię Ming na dystans. Ruszyła do boju wraz ze swoimi żołnierzami i systematycznie zwyciężała.
W międzyczasie dawała swojemu chłopcu-mężowi dobrą edukację, jak być skutecznym władcą. Weatherford zauważa, że "niedociągnięcia Czyngis-chana jako ojca w końcu przyczyniły się do upadku jego imperium, a tym samym zniweczyły dorobek całego życia. Miała tylko jednego chłopca i była zdeterminowana, by uczynić z niego przywódcę w czasie wojny i pokoju".
Udało jej się to nadzwyczaj dobrze. Zajęło to 30 lat wojny i dyplomacji, ale Manduhai zjednoczyła Mongolię bez walki z Chinami (Mingowie woleli zamiast tego zbudować Wielki Mur).
Miała też ośmioro dzieci z Dayan Khanem, w tym trzy pary bliźniąt - sukcesja była zapewniona. Jej potomkowie rządzili Mongolią aż do przybycia Sowietów w latach dwudziestych XX wieku.
Weatherford, antropolog, jasno wyjaśnia złożoność mongolskiej kultury i polityki, pokazując, jak wpływały one na wszystko, od życia rodzinnego po prowadzenie wojny. Ta kultura szanowała kobiety - osobisty szacunek Czyngis-chana do nich pozwolił mu osiągnąć znacznie więcej, niż mógłby osiągnąć, mając do dyspozycji tylko mężczyzn.
Choć Manduhai Mądra zawsze była dla Mongołów bohaterką ludową, niewiele zachowało się o niej zapisków. Weatherford musiał poskładać jej historię z wielu źródeł. A jest to historia niezwykła - imperium zbudowane przez brutalnego geniusza, który szanował swoje żony i córki, utracone przez jego marnotrawnych synów, a odzyskane dwa wieki później przez odważną młodą kobietę i ostatniego potomka starego chana.
Źródło: The Tyee