Zmęczenie Zoomem (ang. Zoom fatigue) to zmęczenie, zmartwienie lub wypalenie związane z nadmiernym korzystaniem z wirtualnych platform komunikacyjnych, zwłaszcza wideokonferencji. Nazwa pochodzi od opartego na chmurze oprogramowania do wideokonferencji i czatu online Zoom, które stało się popularne w okresie narastania globalnej pandemii, chociaż błędnie odnosi się również do platform wideokonferencyjnych innych niż Zoom (Google Meet, Microsoft Teams, Skype itp.).
Termin ten został spopularyzowany podczas pandemii COVID-19, w czasie której wzrosło wykorzystanie oprogramowania do wideokonferencji, dzięki któremu ludzie mogli rozmawiać i komunikować się z innymi, pozostając w domu.
Zjawisko Zoom fatigue zostało przypisane przeciążeniu niewerbalnymi wskazówkami i komunikacją, która nie ma miejsca w normalnej rozmowie oraz zwiększonej średniej wielkości grup w połączeniach wideo.
PRZYCZYNY
W bardzo krótkim czasie pandemia koronawirusa zmusiła miliony ludzi do zdalnej pracy, nauki i spotkań towarzyskich. Ta ciągła łączność spowodowała, że niektórzy zaczęli rozpoznawać nowe zjawisko, jakim jest zmęczenie zoomem - nie jako formalną diagnozę, ale jako coś podobnego do wyczerpania lub wypalenia zawodowego. Tak więc zamknięcie, kwarantanna, praca zdalna i inne dodatkowe czynniki stresogenne przyczyniły się do "zmęczenia zoomem".
Fizyczne
Podczas gdy kultura "pracy w domu" (WFH) była zawsze związana z usługami informatycznymi/sektorem związanym z technologiami informatycznymi, pandemia Covid-19 zmusiła ponad 85% innych usług i sektorów do przyjęcia tej metody. Ta nowa koncepcja WFH dla innych sektorów otworzyła nowe wyzwania wśród gospodarstw domowych, takie jak brak wydzielonego miejsca pracy lub wielu członków rodziny pracujących jednocześnie w domu.
Badanie prowadzone przez Institute for Employment Studies (IES), przeprowadzone w ciągu pierwszych dwóch tygodni lockdownu, wykazało, że ponad połowa respondentów badania zgłosiła nowe bóle i dolegliwości, zwłaszcza szyi (58 procent), ramion (56 procent) i pleców (55 procent), w porównaniu z ich normalnym stanem. Zaobserwowano również, że nowe życie zawodowe spowodowało wydłużenie czasu i nieregularne godziny pracy. Innymi powodami do niepokoju były wzrost spożycia alkoholu, mniej zdrowa dieta i słaba jakość snu.
Inne badanie wykazało zaś, że niektórzy pracownicy woleli pracować z łóżka. Rzeczywiście, badanie przeprowadzone na ponad tysiącu Amerykanów w listopadzie 2020 roku wykazało, że 72% badanych osób pracowało z łóżka. Nawyk ten wywołał problemy zdrowotne, szczególnie u młodych pracowników i studentów w wieku od 18 do 34 lat, którzy mają najmniejsze szanse na posiadanie odpowiedniego biurka i krzesła. Niektóre z tych problemów to ograniczone bóle głowy lub długotrwałe/stałe zesztywnienie pleców, zapalenie stawów i bóle szyjne.
Psychologiczne
Podczas wideorozmowy umysły są połączone, ale ciała nie, a taki dysonans poznawczy wywołuje uczucia konfliktowe, które są wyczerpujące. Konflikt ten wynika z faktu, że użytkownicy są połączeni wirtualnie, ale fizycznie nie dzielą tej samej przestrzeni. Gianpiero Petriglieri, profesor nadzwyczajny INSEAD, sugeruje, że zmęczenie Zoomem wynika z tego, iż ludzie muszą zwracać większą uwagę na niewerbalne wskazówki, takie jak wysokość i ton głosu, mimika twarzy i język ciała, co wymaga od umysłu znacznie cięższej pracy niż w przypadku rozmowy twarzą w twarz. Uczestnicy wykorzystują wysoki poziom energii poznawczej, aby rozpoznać niewerbalne wskazówki, które trudno jest zwizualizować, ponieważ środowisko nie jest współdzielone. Ponadto, krótkie opóźnienie, jakiego doświadczamy podczas przekazywania rozmów wideo, również wywołuje negatywne wrażenie u innych, nawet jeśli jest ono minimalne, sprawia, że ludzie postrzegają osobę odpowiadającą jako mniej przyjazną i skoncentrowaną. Co więcej, podczas gdy w komunikacji twarzą w twarz cisza nadaje naturalny rytm rozmowie, w rozmowie wideo cisza generuje niepokój.
Marissa Shuffler, profesor nadzwyczajny na Clemson University, argumentuje, że ludzie mają większą świadomość bycia obserwowanym, gdy są w kamerze, i mogą mieć większe poczucie samoświadomości, widząc własny wizerunek: - Kiedy jesteś na wideokonferencji, wiesz, że wszyscy na ciebie patrzą. Jesteś na scenie, więc pojawia się presja społeczna i poczucie, że musisz występować. Bycie performatywnym jest nerwowe i bardziej stresujące. Ludzki mózg odbiera jako zagrożenie obecność powiększonej twarzy użytkownika w jego przestrzeni.
Kontekstowe
Pojawienie się "Zoom fatigue" wiąże się z pandemią COVID-19, która wraz z ograniczeniem kontaktów społecznych doprowadziła ludzi do zmiany nawyków. Wiele aspektów życia, które tradycyjnie były rozdzielone, takich jak praca i rodzina, odbywa się obecnie w tym samym miejscu, co sprawia, że ludzie stają się podatni na zagrożenia. Sytuację pogarsza fakt, że niektóre osoby nie potrafią korzystać z urządzeń cyfrowych. Ta nieumiejętność radzenia sobie z nowymi technologiami nazywana jest technostresem. Teoria wykluczenia cyfrowego podkreśla, że istnieją globalne różnice w dostępie i wykorzystaniu technologii cyfrowych. Na przykład, proces kształcenia na odległość jest trudniejszy dla studentów zlokalizowanych na obszarach wiejskich, gdzie często występują problemy z połączeniem. Z tych wszystkich powodów, podczas sesji online na żywo, utrzymanie dobrego poziomu koncentracji i utrzymanie wysokiego poziomu energii poznawczej było wyzwaniem.
KONSEKWENCJE
Najistotniejsze konsekwencje zmęczenia Zoomem, na które należy zwrócić uwagę, dzielą się na fizyczne i emocjonalne.
Fizyczne
Najważniejsze i najpoważniejsze fizyczne konsekwencje zmęczenia Zoomem dotyczą oczu, ramion (powodując zesztywnienie w plecach), stawów (powodując artretyzm) i szyjnego odcinka kręgosłupa. Bóle głowy, migreny, podrażnienie i ból oczu, nieostre i podwójne widzenie, nadmierne łzawienie i mruganie są najczęstszymi i natychmiast widocznymi fizycznymi objawami zmęczenia Zoomem. Poza nimi, istnieją inne konsekwencje wpływające na ciało z psychicznego punktu widzenia, które, nawet jeśli są mniej widoczne, są najbardziej problematyczne, ponieważ mogą wpływać na ciało przez dłuższy czas, są również trudne do zdiagnozowania i w konsekwencji do leczenia. Niektóre z nich to osłabienie uwagi, zaburzenia snu, depresja, wyczerpanie zdolności umysłowych i fizycznych oraz bezwładność.
Emocjonalne
Emocjonalne konsekwencje zmęczenia Zoomem są fundamentalne, ponieważ mają ogromne znaczenie w podejściu jednostki do relacji społecznych i środowiska pracy.
Wśród nich można wymienić:
- wyczerpanie emocjonalne: długotrwałe i chroniczne uczucie. Zużycie energii podczas rozmowy telefonicznej jest wyższe, ludzie nie są w stanie zregenerować się i odzyskać energii w czasie wolnym, przez co stale doświadczają wyczerpania,
- wyczerpanie, brak motywacji przejawiający się w niechęci do angażowania się w wiele różnych zadań, które wymagają wysiłku i samokontroli,
- inwazja technologii, która odnosi się do wtargnięcia technologii w każdy aspekt życia, co generując poczucie bycia stale podłączonym, wywołuje dyskomfort u jednostek.
Przejście na konsumpcję cyfrową
Przed pandemią relacje zawsze odbywały się za pomocą różnych środków: twarzą w twarz, przez telefon, e-maile, media społecznościowe, wideokonferencje i inne, przy czym większość interakcji odbywała się twarzą w twarz. Zmieniło się to diametralnie, gdy lockdown uniemożliwił codzienne kontakty i aktywności. W wyniku tych ekstremalnych ograniczeń instytucje i osoby prywatne zostały zmuszone do szybkiego przestawienia się z fizycznych interakcji na wirtualne, co spowodowało nadmierne wykorzystanie platform wideokonferencyjnych.
Wzrost wskaźnika wykorzystania platform wideokonferencyjnych
Nagle technologia stała się najważniejszym aktywem, a Zoom, a także inne platformy wideokonferencyjne, odnotowały wyraźny wzrost. Zoom, wcześniej mało znane oprogramowanie, zapracował na swoje miejsce jako dominujący gracz zgłaszający 300 milionów codziennych uczestników spotkań, przeszedł od 10 milionów codziennych uczestników spotkań w grudniu 2019 roku do 300 milionów w kwietniu 2020 r. Microsoft Teams ogłosił w kwietniu 2020 roku, że ma 75 milionów codziennych aktywnych użytkowników, co stanowi wzrost o 70% w ciągu miesiąca. Microsoft odnotował również 200 milionów uczestników spotkań w ciągu jednego dnia w tym samym miesiącu. Innym ważnym graczem jest Google Meet, który dodał około 3 miliony nowych użytkowników każdego dnia, notując ponad 100 milionów uczestników spotkań Meet dziennie. W tym samym miesiącu Cisco ujawniło również, że ma łącznie 300 milionów użytkowników Webex i odnotowało blisko 240 000 rejestracji w ciągu 24 godzin.
Większa wielofunkcyjność platform wideokonferencyjnych
Tradycyjnie wiele osób korzysta z tych platform w bardziej konwencjonalny sposób, na przykład podczas rozmów biznesowych lub w celu utrzymania kontaktu z rodziną i przyjaciółmi, jednak dzięki dostępności różnych urządzeń i rozwiązań programowych wzrosła liczba kreatywnych przypadków użycia. W tym względzie, rozmowy wideo zwiększają poczucie wspólnoty poprzez ułatwienie dzielenia się codziennymi czynnościami. Na przykład, pary mają tendencję do pozostawiania włączonego wideo podczas wykonywania innych czynności i okazjonalnej interakcji z drugim partnerem lub dziećmi, które chcą "pokazać i opowiedzieć coś" w tym samym czasie, ponieważ komunikacja za pomocą połączeń wideo jest bardziej naturalna niż te głosowe lub tekstowe.
Rodziny i przyjaciele zaczęli obchodzić święta online, takie jak np. Wielkanoc, lub po prostu oglądają film, grają w gry lub świętują urodziny. Niektóre czynności fizyczne, związane z życiem społecznym lub osobistymi zainteresowaniami, również stały się wirtualne, jak np. organizowanie nabożeństw w kościele lub zajęć jogi w trybie online.
Ludzie aktywnie uczestniczyli w webinariach, aby uzyskać wsparcie psychologiczne, doradztwo zawodowe lub zdrowotne itp. - było to sposobem na radzenie sobie z kryzysem COVID-19.
Źródło: Wikipedia (ENG)
- Miałem dengę, moja rodzina podobnie. To niezwykle przykre doświadczenie. Nie chciałbym nigdy tego przeżywać ponownie ani obserwować u bliskich.
Takimi słowami swoje doświadczenia z dengą (infekcyjną chorobą tropikalną) opisuje Cameron Simmons, kierujący zespołem ds. oceny wpływu w World Mosquito Program.
Niestety - w 2018 roku prawie 400 milionów ludzi doświadczyło tej choroby wirusowej, która jest tak bolesna, że często określa się ją mianem gorączki łamiącej kości. Nie ma na to żadnego konkretnego leku - te podaje się tylko na gorączkę i inne objawy. Ciężkie przypadki, choć rzadkie, mogą być śmiertelne. Jedyna licencjonowana szczepionka budziła obawy o jej bezpieczeństwo.
W miejscach tropikalnych, gdzie szerzy się denga, coroczne epidemie stanowią ogromne obciążenie dla tamtejszych placówek medycznych.
Simmons jest dyrektorem zespołu ds. oceny wpływu w World Mosquito Program. On i jego partnerzy starają się nieść ukojenie w tej uporczywej chorobie.
- W całej Azji Południowo-Wschodniej denga jest pewniakiem przy każdej porze deszczowej - mówi. - Stąd też lokalne społeczności (w tym pracownicy służby zdrowia) wiedzą że to, co robią w tej chwili, nie działa.
Tak więc zamiast starej metody łapania w pułapki i zabijania wszystkich komarów przenoszących dengę, World Mosquito Project robi coś zupełnie innego. Naukowcy hodują i wypuszczają komary, z tym że są one wyjątkowe: zostały zainfekowane bakterią o nazwie Wolbachia.
Wolbachia występuje naturalnie u wielu owadów, ale zwykle nie u komarów Aedes aegypti, które rozprzestrzeniają dengę. Trzeba go "wprowadzić" do komarów w laboratorium. Następnie bakteria jest przekazywana przyszłym pokoleniom. Wydaje się ona blokować Aedes aegypti przed przenoszeniem arbowirusów, do których należą: denga, a także chikungunya, żółta gorączka i wirus Zika.
- Nie obserwujemy żadnych zmian w wielkości populacji komarów i wciąż nas kąsają. Niestety nie rozwiążemy tego problemu - śmieje się Simmons. - Możemy natomiast rozwiązać problem polegający na tym, że komary przenoszą te ważne z medycznego punktu widzenia choroby.
W 2019 roku na dorocznym spotkaniu Amerykańskiego Towarzystwa Medycyny Tropikalnej i Higieny Simmons przedstawił wyniki kilku próbek, które jego grupa gromadziła na całym świecie.
- W Indonezji [wypuściliśmy komary zakażone Wolbachią] w społeczności liczącej 50 tys. osób i porównaliśmy ją ze społecznością, w której nie zastosowaliśmy takich insektów - komentuje Simmons. - Zaobserwowaliśmy redukcję [przypadków dengi] o 75% w ciągu ostatnich 30 miesięcy w społeczności "leczonej" Wolbachią.
Naukowiec dodaje, że w badaniach laboratoryjnych grupa była w stanie wykorzystać tę bakterię do całkowitego zatrzymania przenoszenia dengi.
Szkopuł w prawdziwym świecie polega na tym, że inni ludzie i komary migrują do leczonych obszarów, co psuje eksperymenty. Ale z teoretycznego punktu widzenia Simmons postrzega Wolbachię jako potencjalny sposób całkowitego zlikwidowania problemu dengi.
- Wyobraźmy sobie jakąś dużą wyspę, na której powstrzymujemy ludzi od imigracji i opuszczania jej i instalujemy Wolbachię we wszystkich komarach na tejże wyspie. Nauka sugeruje, że wyeliminujemy dengę w takim miejscu.
Niektóre kraje próbują to zaimplementować. Australia zaczęła używać komarów zainfekowanych Wolbachią prawie dziesięć lat temu, aby kontrolować wybuchy nadciągającej dengi w stanie Queensland.
W 2019 roku rząd Malezji rozpoczął kampanię pod nazwą „Wolbachia Malaysia”, aby rozpocząć nierówną walkę z dengą. Kampania ta nie jest powiązana z World Mosquito Program - grupą Simmonsa. Wykorzystuje inny szczep bakterii, ale próbuje zrobić to samo - uniemożliwić komarom rozprzestrzenianie tych chorób wirusowych.
Warto zaznaczyć, że Wolbachia nie działa na malarię, która jest napędzana przez pasożyty i przenoszona przez inny rodzaj komarów.
Według Pan American Health Organisation w ubiegłym roku odnotowano rekordową liczbę przypadków dengi w obu Amerykach.
- To wręcz nieprawdopodobne. Aedes aegypti jest bardzo dobrze przystosowany do brazylijskiego klimatu - mówi Luciano Moreira z Fiocruz Foundation w Brazylii. Moreira jest także wiodącym naukowcem w kraju w ramach World Mosquito Program.
- Aedes aegypti jest wszędzie - mówi. - Mogą żyć nawet w wysokich budynkach, w wazonach i doniczkach. Nawet przy bardzo małej ilości wody będą tam funkcjonować i mogą przetrwać.
World Mosquito Program instaluje obecnie komary zarażone Wolbachią w dwóch miejscach w Brazylii - w Rio de Janeiro i pobliskim mieście Niterói.
Źródło: NPR.org